niedziela, 24 lutego 2013

Profesor Fatyga a kultura Mazur



Z wypiekami na twarzy rzuciłam się do lektury wywiadu „Świat szeroko otwarty. Dla kogo?” z profesor Barbarą Fatygą w ostatniej „Świątecznej”. 
Toż to będzie o nas! 
Ożyły wszystkie oczekiwania i nadzieje związane z – zakończonym wreszcie w grudniu ub. roku – zakrojonym na szeroką skalę projektem badań socjologicznych nad kulturą Warmii i Mazur, prowadzonych pod kierunkiem pani profesor. Mimo że przy bliższym wejrzeniu wypracowana przez zespół badaczy „Dynamiczna diagnoza kultury Warmii i Mazur” dotyczy przede wszystkim kwestii związanych z funkcjonowaniem instytucji kultury, zostawiając poza nawiasem całą strefę niezależnych działań, i tak nie sposób przecenić znaczenie tego dzieła. Po raz pierwszy tak konsekwentnie zadawano pytania o obiektywność kryteriów, jakimi zarządzana jest ta, poniekąd kluczowa dla jakości życia i dla rozwoju kapitału społecznego sfera życia. Pełno w „Diagnozie” świeżego, zdystansowanego spojrzenia na rozwiązania wieloletnie, „sprawdzone” i pozornie oczywiste ale i czujnych ostrzeżeń przed groźnymi w skutkach pomysłami na strategie kulturalno-ekonomiczne – jak choćby przed katastrofalną w innych krajach Europy próbą opierania rozwoju turystyki masowej na ofercie kulturalnej.

I co? I nic. 

Zresztą wywiad był nie tylko o tym, dotyczył przede wszystkim oceny stanu ducha młodego pokolenia w Polsce B. Właściwie nie mam za złe braku w wypowiedziach pani profesor praktycznych wniosków (bo jej odwołania się do misji, jaką elity społeczne maja spełnić w społeczeństwie, do praktycznych wniosków nie zaliczam). Graniczący z arbitralnością, polemicznie wyostrzony ton wypowiedzi odmawiających sensowności edukacji kulturalnej na wsi poprzez naukę gry na bębnach, to już bardziej problematyczna część wywiadu. Za dużo widziałam budzących się z letargu grup młodzieżowych i naprostowanych biografii nastolatków zaczynających swoja muzyczną drogę od bębnów właśnie, żeby poddać się urokowi  argumentów pani profesor.
Nie zwracam się tu wcale do wielce zasłużonej badaczki. Oczywiste jest bowiem: nie na tym polegać miałoby jej zadanie, żeby poza znakomitą przecież diagnozą podpowiedzieć nam jeszcze, co mamy robić! I kto to ma robić. Nie jest dobrze. Już to wiedzieliśmy, a „Diagnoza” jeszcze dokładniej nam pokazuje, gdzie. Ale istnieje obawa, że wniosków nie będzie. Trwająca z górą półtorej godziny ustna dyskusja, zorganizowana w CEiIKu po zakończeniu badań nie zastąpi debaty publicznej. Debaty wychodzącej poza gabinety instytucji i urzędów. W końcu gospodarzami terenu jesteśmy wszyscy. Nie licząc zanadto na istnienie jakiejś wyższej siły, która zrobi to za nas, proponuję wywiad z Fatygą potraktować jako przypomnienie odrobienia pracy domowej i na początek przestudiować jeszcze raz uważnie „Diagnozę”. 

E.S.
teatrwegajty.art.pl. Obsługiwane przez usługę Blogger.