Magdalena
Hasiuk
Pole minowe
Wszystkie
przedstawienia zrealizowane dotychczas przez Teatr Węgajty z mieszkańcami Domu
Pomocy Społecznej w Jonkowie (Teatr Potrzebny) stanowią przykład teatru tekstu.
Punkt wyjścia do pracy nad spektaklem wyznacza wybór materiału z kanonu
literatury polskiej lub europejskiej, którego dokonuje reżyser. Również Wacław
Sobaszek montuje teksty, dostosowując je do potrzeb interpretacyjnych i
możliwości obsadowych zespołu. Wybierając konkretne utwory: Stanisława
Wyspiańskiego (Wesele – domena publiczna), Witolda Gombrowicza (Iwona
poślubiona), Williama Shakespeare'a (Sen nocy letniej), Brunona
Schulza (Ulica krokodyli), czy jak ostatnio Alfreda Jarry'ego (Ubu
król) i zderzając je z doświadczeniami egzystencjalnymi większości aktorów
– mieszkańców Domu Pomocy Społecznej – oraz problemami ważnymi dla niewielkiej
warmińskiej społeczności, bądź postrzeganymi z jej perspektywy, Sobaszek
wpisuje pracę Teatru Potrzebnego w ciąg tradycji i wynalazczości, „porządku i
przygody” (Kott 2000: 33). Przez zastosowanie kontekstów wynikających w linii
prostej z praktyki Życia i pracy w Węgajtach reżyser odkrywa w klasycznych
tekstach literackich nieoczekiwane spektrum problemów i „inne rozumienie
obcości” (Kott). „P r z e p i s a n i e” klasycznych arcydzieł oznacza w
przypadku pracy Teatru Węgajty w DPS-ie „potarcie […] [ich] doświadczeniem
współczesnym” (Kott 2000: 34). Dzięki temu działaniu zespół nadaje im nowe
sensy albo je w nich odkrywa. Przynosi to podwójny skutek: pozwala na powrót
odnaleźć życiodajną siłę klasyki, a równocześnie opowiedzieć w przestrzeni
społecznej o dotkliwych problemach dnia codziennego (indywidualnych i
wspólnotowych) przy pomocy ocalającej formy artystycznej.
Realizując po 120 latach od
prapremiery Ubu królem, czyli Polaków, utwór napisany przez
piętnastoletniego Jarry'ego, Teatr Potrzebny powtórzył poniekąd gest dramaturga
– w innym wymiarze niż francuski artysta
zaprzeczył konwencjonalnie postrzeganemu teatrowi (jego zasadom i ograniczeniom,
wg których aktorem teatralnym może być tylko osoba o odpowiedniej dykcji,
pamiętająca tekst czy posiadająca sprawne ciało), a przede wszystkim rodzajowi
relacji indywidualnych i społecznych tworzonych w teatrze i poza nim.
Rozdźwięk, który rezonował w
przedstawieniu w reżyserii Sobaszka nie tyle obejmował przestrzeń sztuki, co
dotyczył ograniczeń bezdusznie nakładanych na mieszkańców DPS-u przez
instytucję. Zostały one zderzone z potencjałem, talentami i pięknem aktorów.
Teatr Potrzebny można określić podobnie jak działanie Jarry'ego jako przykład
„Teatru na boku” („Théâtre
à coté”) (de Jomaron 1988: 325). Jednak
o ile w przypadku francuskiego dramaturga chodziło o „teatr stworzony przez
artystów, między artystami i dla nich” – w działaniach węgajcko-jonkowskiego
kolektywu chodzi o rzecz kompletnie przeciwną: odkrywanie, rozwijanie i
ukazywanie artyzmu osób pozornie pozbawionych takiego przywileju i ukazywanie
ich odświeżającej propozycji teatralnej, słuchanie ich głosów w poszerzonych
kręgach artystycznych i społecznych.
W Ubu królem 2016 twórcom
Teatru Potrzebnego nie chodziło o wywołanie u widzów szoku estetycznego czy
obyczajowego. Spektakl skomponowany został zgodnie z zasadami „teatru prostego”
(Brook), w którym wykonawcy z tego, co mieli pod ręką – dzięki sile wyobraźni,
ale także twórczemu przetransformowaniu własnych ograniczeń (również
ontologicznych) uczynili wyraziste znaki teatralne. (Król i Królowa wjeżdżający
na wózkach inwalidzkich, popychanych przez Dworzan odgrywających jednocześnie
konie, skamieniały Król z tryumfalnym okrzykiem unoszący w górę miecz). Język dramatu Jarry'ego niepokojący, łączący
elementy parodii i wyrafinowania, archaizmy, „ekspresje uczone”, kolokwializmy
i elementy gwarowe, „mrugnięcia intelektualisty,
kalambury uczniaka [...] deformacje i jazgoty” został wzbogacony o
niejednoznaczne, często metaforyczne obrazy, skrzące się od zabawy samą
teatralnością – żywiołem transformacji świata, odsłaniania jego nieznanych i
zaskakujących korzeni. Umowność w komponowaniu poszczególnych elementów, rekwizytów
i dekoracji, ale także działań i gestów znalazła swoje ukoronowanie w materiale
filmowym wieńczącym przedstawienie. Niezapomniane wrażenia pozostawiają
purnonsensowne obrazy osamotnionego Ubu kroczącego na wojnę po warmińskich
bezdrożach czy dramatycznych zmagań Ubu i Ubicy odbijających od brzegu w
niewielkiej łodzi. Choć to w sekwencjach filmowych (Sebastian Świąder) w
najbardziej wyrazisty sposób wykonawcy przekroczyli zasady prawdopodobieństwa,
postępu czasowego i kompozycji przyczynowo-skutkowej, cały spektakl Teatru
Potrzebnego stanowił realizację harmonii teatralnej, która w opinii
surrealistów rodzi się ze zetknięcia sprzeczności. Całość przedstawienia
stawała się też poniekąd wcieleniem wymyślonej przez Jarry'ego „patafizyki” (za
Janem Gondowiczem znanej jako „łopatofizyka”) opartej na „prawdzie sprzeczności
i wyjątków”.
„Jarry
osiągnął w swoim teatrze czystość, która z abstrakcji i absolutu czyni
synonimy” – pisała Jacqueline de Jomaron (1988: 326). Klarowność struktury
spektaklu w reżyserii Sobaszka – gra wejść i wyjść, a także wjazdów i zjazdów, pulsujący rytm
następstwa scen indywidualnych i zbiorowych, elementów mocnych i bardziej
delikatnych pozwoliły wydobyć to, co najważniejsze w dramaturgii tekstu i
przedstawienia „syntezę, stylizację, sztuczność”. Ich celem nie była jednak
zabawa, a jeśli już, to chodziło raczej o zabawę nadzwyczaj poważną „na śmierć
i życie”. Nawet jeśli śmierć była tylko symboliczna.
Chociaż tak
w tekście Jarry'ego, jak i w przedstawieniu Sobaszka na scenie pojawia się cała
konstelacja niezwykle barwnych postaci, w centrum świata przedstawionego
znajduje się Ubu – monstrum w formie głupca. Ten bohater opróżniony ze
wszelkich wewnętrznych uwarunkowań przypomina rodzaj wydrążonej formy, którą
można zapełnić dowolnymi intencjami. Jednocześnie niemożliwe jest spotkanie z Ubu, nie można
podjąć z nim dialogu. „Ubu jest Innym [...] nie jest [...] z naszego świata:
jego grubiaństwo, obsceniczność, brzydota moralna pomagają mu zachować dystans,
ale są one tylko znakami, jego głębokiej odmienności. [Bohater] nie jest
cieniem ludzkich łajdactw wyświetlanych
na ścianach platońskiej jaskini, jest ich Ideą” (de Jomaron 1988: 327). Tak
przedstawiony bohater dramatu – uosobienie i repetytywna siła namiętności –
„ambicji, chciwości i tchórzostwa” w przedstawieniu węgajcko-jonkowskim został
wcielony przez Jana Jędryckiego. I stała się rzecz ciekawa – ten utalentowany
aktor swoją skoncentrowaną po najdrobniejsze detale obecnością, ale także
wewnętrznym światłem – ucieleśniając Ubu, jednocześnie go rozbrajał. Grając Ubu
w pełni wiarygodnie, dokonywał podważenia jego istoty. Wprowadzał tym samym
klasyczny efekt obcości. Sugerował, że monstrualność i łajdactwa traciły wymiar
mitu, a wynikały jedynie z marionetkowej małości bohatera, z jego indywidualnych ograniczeń,
nieumiejętności dotarcia do głębszej istoty. Jednocześnie w przedstawieniu ani
temat wojny, ani monstrualnych przywódców, tak aktualny dziś politycznie i
społecznie, nie tracił swojego dramatycznego i złowieszczego wymiaru. „Jarry
nie jest wesoły, choć śmieszy”. Jarry choć sprawia wrażenie oderwanego od
rzeczywistości na przestrzał diagnozuje, innymi metodami niż Shakespeare,
mechanizmy władzy. Jest przy tym wynalazcą nowej sztuki, o której André Breton
mówił: „Literatura począwszy od Jarry'ego niebezpiecznie zmienia się w
zaminowany teren”.
Jest
jeszcze jeden paradoks tej zupełnie wyjątkowej pracy. Wystawiając tekst
Jarry'ego z aktorami – mieszkańcami DPS – Wacław Sobaszek w dużym stopniu,
osiągnął to, czego nie udało się dramaturgowi. Pragnieniem Jarry'ego był aktor
„wyzuty z ciała”, „o wypracowanym głosie”, „prostej gestyce”, ograniczonej i
zmechanizowanej. Wykonawcy Teatru Potrzebnego – niekiedy osoby poruszające się
na wózkach, bywa, że sparaliżowane w dużym stopniu wcieliły marzenia
dramaturga. Doświadczenia – choroby, cierpienia, wykluczenia, rozświetlane
spotkaniem ze sztuką sprawiły, że w ciałach, głosach, spojrzeniach wykonawców
na scenie rezonowała nadludzka siła, obiektywna prawda ludzkiego bycia,
przywołująca dostojeństwo i piękno boskiej marionety, aktora-marionety.
Bibliografia:
Jan Kott, Lustro. Czytelnik. Warszawa 2000.
Le Théâtre en France, vol. 2 (de la Révolution à
nos jours), dir. Jacqueline de Jomaron. Armand Colin, 1988.
0 komentarze:
Prześlij komentarz